niedziela, 27 lipca 2014

Lody dla psiej ochłody

Siemandero!




Upał nie odpuszcza. A co jest najlepsiejsze na upał? Lody!
Ja w taką pogodę nie ruszam się z domu. Nawet wizja mojego ukochanego sorbetu malinowego nie jest w stanie mnie wyciągnąć na lansy, więc postanowiliśmy sami zrobić lody :D

Okazało się, że zrobienie ich jest banalnie proste i zajmuje dosłownie 2 minuty (Y)
Składniki:
-2/3 dojrzałe banany
-mały jogurt naturalny
-łyżeczka miodu (najlepiej takiego prawdziwego, a nie ze sklepu ;) )

Blendujemy banany z jogurtem i miodkiem, wlewamy do pojemniczków i wstawiamy do zamrażalnika
Matka niestety zagubiła gdzieś specjalne pojemniki na lody, więc wykorzystała pojemniczek na przyprawy, a patyczek zrobiła z Dentasticksa ;)

Takie domowe lodziki są bardzo smakowe i można je zrobić z wielu innych owoców, np. truskawek, malin, borówek....a najlepiej ze wszystkich na raz :P
Jedynym minusem może być to, że szybko się rozpuszczają. Ale ja swoje zjadłem tak szybko, że nawet nie miały okazji :P



SMACZNEGO!

Niech moc będzie z Wami!
Lowelas na Lansie















 fot: Internet

sobota, 19 lipca 2014

Futrzak w miejscu publicznym

Siemandero!
Skrzynka mnie się rozgrzała od zapytań "Jak Wy to robicie, że Was wszędzie wpuszczają?!". A no bardzo prosto! Wystarczy uśmiech na paszczy i minimalna znajomość przepisów...a raczej ich braku ;) Jak już wspominaliśmy w poście Starbucks'owe Love, w Polsce nie ma przepisów sanitarnych dotyczących futrzastych dzieci w miejscach publicznych. Więc obecność piesa np. w restauracji zależy tylko od jej właściciela i jego otwartości na nietypowego klienta. Moja Ruła ma dobry trik: zanim gdzieś pójdziemy często na fejsbuczku wysyła zapytanie, czy można do nich przyjść z piesem (jeszcze nam nikt nie odmówił), albo jeśli wchodzimy do lokalu "z ulicy" to zawsze się pyta "czy może wejść z Frankiem". Specjalnie nie używa określenia "pies". Ludzie lepiej reagują na podanie imienia, niż na bezosobowe "pies"....no i tak w ogóle, to przecież nie jestem psem, jestem buldogiem :D
A co z wejściem do sklepów/centrów handlowych? Pan Prawnik Federacji Konsumentów powiedział: "Nie istnieje norma prawna zakazująca wprowadzanie psów do budynków użyteczności publicznej. Właścicielowi lokalów ogólnodostępnych nie służy prawo do selekcji osób mogących wejść do budynku w oparciu o kryteria wyglądu, rasy, czy posiadania psa. Takie postępowanie właściciela można by uznać za naruszenie współżycia społecznego oraz konstytucyjnie chronionej wolności człowieka." Więc jeśli chcecie zabrać swojego piesa np. do sklepu zoologicznego, który znajduje się w centrum handlowym, to jak najbardziej macie do tego prawo. Tym bardziej, że sklep zoologiczny skierowany jest do zwierzaków i ich Człowieków, a jak wiadomo od czasu do czasu trzeba we sklepie coś przymierzyć (np. szelki, ubranie itp.). A kiedy pojawi się nieobeznany z przepisami ochroniarz i natychmiast każe opuścić budynek, to najlepiej powalić takiego gagatka uśmiechem i znajomością przepisów. Działa za każdym razem! A na ich tłumaczenia, że "właściciel wydał zakaz, przecież znak jest na drzwiach" najlepiej odpowiedzieć, że jeśli właściciel/zarząd zgodził się na wynajem lokalu pod sklep zoologiczny, to powinien się liczyć z tym, że od czasu do czasu we sklepie pojawi się jakiś futrzak. Proste! Z Matką Moją Własną Prywatną nie ma dyskutowania
To tak w dużym skrócie. Jeśli macie jakieś pytania, chętnie na wszystkie odpowiemy
Niech moc będzie z Wami!
Lowelas na Lansie Franek (tym razem bez Emila, bo się ziomuś wakacjuje )




 Vans





 Tk Maxx





 CH Renoma

czwartek, 3 lipca 2014

I ♥ Gdynia

Siemandero!
F: Ostatnio pogoda sprawiła, że zatęskniło nam się do wakacji, morza i Gdyni W zeszłym roku o tej porze, szykowaliśmy się z Emilem do naszych pierwszych wspólnych wakacji. Ja we Gdyniuni byłem już rok wcześniej na majówce. Emiliano był w Gdyni pierwszy raz i zakochał się w niej tak bardzo jak ja
E: No bo Gdyni nie da sie nie kochać! Morze, psia plaża, mewy...i gofery!!
Ale zanim wyruszyliśmy na wakacje, musieliśmy zapoznać się z zasadami przewozu futrzaków we pociągu. Wygląda to następująco: -koszt biletu to 15,20 zł (futrzaki podróżujące w kontenerkach jadą za darmoszkę) -jedna osoba może przewozić tylko jednego piesa -jeżeli współpodróżujące Człowieki zgłoszą sprzeciw z powodu umieszczenia w przedziale futrzaka, to futrzak i jego Czlowiek powinien zająć miejsce w pociągu wskazane przez konduktora (nie dotyczy wagonów bezprzedziałowych) -Człowiek jest odpowiedzialny za czystość przedziału i niezakłócane ciszy nocnej -w wagonach sypialnianych i z miejsacami do leżenia jest całkowity zakaz przeworzenia futrzaków
Oczywiście przez całą drogę byliśmy bardzo grzeczni...no prawie
F: A jak już dojechaliśmy, to było totalne szaleństwo! Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy, było zobaczenie psiej plaży. Zapakowaliśmy Matki do trolejbusa (trajtki są klimatyzowane, a futrzaste dzieciaki podróżują za darmo ). Z centrum (ul. Swiętojańska) do plaży (przystanek Kolibki), dzieliło nas jakies 20 min jazdy, następnie spacer...a później psi raj!! Tarzaliśmy się we piachu, pływaliśmy, sikaliśmy do morza (jak prawdziwi turyści ), publicznie ściągłem Matce majty no i poznaliśmy samego Georga Harrisona!! Niestety zapoznanie nie należało do udanych, bo chłopacy pokłócili się o "przedłużenie męskości" Georga, czyli różowe frisbee Ja oczywiście pomagałem Emilowi i własnie wtedy skręciłem sobie bioderko! Na szczęście znajomy Wet mnie obadał i obyło się bez zastrzyków.
E: Następną ważną rzeczą we Gdyniuni jest żarełko. Mnóstwo żarełka! Wszędzie! Najfajniejszą psiolubną miejscówką jest Pociąg do Makaronu (zaraz obok jest słynny Pączuś i meeegaaa pączki z czekoladą....jeszcze ciepłe!). Starbuń oczywiście też jest psiolubny, ale nie polecamy. Obsługa nie była zbyt miła, kawa niezależnie od rodzaju wyglądała tak samo, w dodatku z kibelka zalatywało smrodkiem Pogoda dopisywała, więc przez resztę pobytu zdecydowaliśmy, że będziemy korzystać z knajpek z ogródkiem/foodtracków. Bardzo polecamy SurfBurger (mega wielkie pychaśne hambuksy), WurstKiosk (nasza kumpelka Nea i jej Człowieki dają najpychaśniejszą kiełbaske i belgijskie fryty w 3City), NaBogato Sushi (pyszności od przemiłych młodych Człowieków), restaurację Pierożek (pierogi z jagodami i sosem czekoladowym oraz meksykańskie robiły robotę), bar Luna (pyszne śniadania), do tego gofery, półmetrowe zapieksy, ognisko na plaży...to dopiero jest życie!
Krótkie podsumowanie Gdyni PLUSY: -dwie psie plaże (Kolibki oraz Babie Doły) -darmowe przejazdy komunikacją dla futrzaków -podajniki na "dwójkowe" worki -możliwość wieczornego wejścia na niestrzeżoną (ludzką) plażę, teoretycznie trzeba trzymać piesa na smyczy i mieć przy sobie worki
MINUSY: -psia plaża ma całe 100 metrów -podajniki są zazwyczaj puste, a papierowe worki niezbyt poręczne -na plażę miejską piesy mają wstęp tylko poza sezonem letnim, czyli od 1 października do 30 kwietnia, za złamanie zakazu grozi mandat w wysokości 250 zł
Pomimo tych paru niedogodności Gdynię gorąco polecamy
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI! Lowelasy na Lansie